Forum Wielki Plan Strona Główna Wielki Plan
i Okrutna Horda
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

19/12/2020

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wielki Plan Strona Główna -> Fabuła
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kopek
Akolita



Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zadupie

PostWysłany: Nie 11:07, 03 Sty 2021    Temat postu: 19/12/2020

Streszczenie ostatniej sesji. Proszę o poprawienie i uzupełnienie.

Na placu przed zachodnią bramą zrobiło się zamieszanie. Strażnicy szybko zrozumieli, co się stało i zgodnie z prawem dowódcą został najstarszy stopniem żołnierz. To do niego przybył goniec z rozkazami z południowej bramy. Gdy przekazywał papiery, Ludwik dostrzegł niewielką postać, która krzątała się po placu. Krzyknął, a ona szybko pobiegła w kierunku najbliższej uliczki, w której zniknęła. Ludwik, Alex i Wiktor pobiegli zaraz za nią i również zniknęli w zaułku. Albert i Ralf ruszyli za nimi, jednak postanowili nie wchodzić wgłęb uliczki. Część drużyny, w ciemnościach, została otoczona a następnie zaatakowana przez oprychów, których twarze były skrywane pod workami z wycięciami na oczy i usta. Niestety było ich zbyt wielu, do tego byli świetnie zorganizowani. A ta mała postać okazała się dzieckiem wystawionym na wabika. Gdy walka rozgorzała na dobre Albert i Ralf również udali się w ciemność. Podczas szamotaniny doszło do osobliwej sytuacji. Gdy jeden z drabów trafił pałką Wiktora, nagle osunął się na ziemię jakby coś go raziło. Podobna sytuacja miała miejsce, gdy oprych dosięgnął Alexa. Mimo wszystko szala zwycięstwa dość szybko przechyliła się na stronę typów spod ciemnej gwiazdy, dlatego kapłan krzyknął, aby wycofać się. Udało nam się opuścić zaułek i wyjść na plac przy zachodniej bramie, przy okazji pochwyciliśmy jednego z napastników. Ruszyliśmy w kierunku wozu. Zapakowaliśmy tam zbroję Joachima, jeńca i wraz z gońcem imieniem Konrad udaliśmy się w kierunku domu Wilhelma Łaskawego, bo tylko on był w stanie powstrzymać ten chaos panujący na ulicach.
Gdy jechaliśmy powozem przez miasto, Alex próbował przesłuchać jeńca. Jednak powożący Ludwik usłyszał co dzieje się w środku i zatrzymał powóz. Wszedł do środka i próbował uspokoić kompana. W tym samym czasie, ulica przed nami została zablokowana przez inną bryczkę, a do powozu podeszło trzech ludzi z kuszami. Tonem nie znoszącym sprzeciwu, nakazali zejść z wozu. Jednak Ludwik nie uląkł się, popędził konie i chyba sam nie wie jak wyminął powóz blokujący drogę, skręcając w boczną ulicę. Pędził konie ile miały sił i szybko zgubił pogoń. Przy okazji my również zgubiliśmy się w miejskich uliczkach. Wtedy Albert i Konrad wyszli na dach i podczas jazdy szukali jakiegoś punktu orientacyjnego, dzięki któremu mogli by dotrzeć do domu Wilhelma. Nagle z jakiegoś okna wyleciał mołotow, który rozbił się na dachu zapalając wóz. Ludwik natychmiast zatrzymał powóz, wszyscy wyskoczyli na zewnątrz, zabierając ze sobą jeńca i zbroję Malala. Mimo iż Albert próbował gasić ogień, ten szybko ogarnął cały wóz. Zanim jeszcze ogień przygasł, na ulicę przed nami wjechał Sacroviator. Zatrzymał się a ze środka wysiadł niewielki gruby człowiek z charakterystycznym kapeluszem na głowie. Z któregoś okna padł strzał, jednak bełt wyraźnie zatrzymał się przed łowcą i upadł na ziemię. Czary jakieś. Nieznajomy przedstawił się jako Friedrich Unkeldrauer, tutejszy łowca czarownic, działający dla chwały jego świętobliwości Sigmara. Zaprosił nas do swojego powozu. Zabraliśmy jeńca i zbroję, zapakowaliśmy się i ruszyliśmy. Po drodze Friedrich został poinformowany gdzie jedziemy i nakazał akolicie również tam udać się. Zaczęliśmy wymieniać informacje i wtedy stała się dziwna rzecz. Gdy Alex wspomniał o rytuale Volcare Pulvere łowca nakazał zatrzymać powóz i wszystkim wysiąść. Wysiedliśmy, wtedy Friedrich powiedział coś, co brzmiało jak „to oni!” i popędził konie znikając za zakrętem. Jeniec i zbroja Malala zniknęła razem z nim. Zostaliśmy sami na ulicy. W sąsiedniej alejce żołnierze poddawali się chłopom. Na szczęście nie zobaczyli nas a my wiedzieliśmy już gdzie jesteśmy. Niedaleko stąd zaczynała się bogata dzielnica, w której mieszkał Wilhelm. Ruszyliśmy w jej kierunku. Na ziemi leżał ranny oprych z kapturem na głowie, takim samym jak jeniec. Uznaliśmy, że to może być jakiś trop i zabraliśmy go ze sobą. Gdy dotarliśmy do bogatej dzielnicy z jednego z domów wyszedł szabrownik. Przestraszył się nas i uciekł pozostawiając worek z łupem na ziemi. Zabraliśmy go. W końcu dotarliśmy do domu Wilhelma. Było grubo po północy.
Zastaliśmy bramę otwartą na oścież i ciemność w oknach, a to nie był dobry znak. Wyglądało na to, że ktoś wdarł się siłą albo pospiesznie opuszczał rezydencję. Ostrożnie weszliśmy do środka. Już za ogrodzeniem dostrzegliśmy dużą plamę krwi a kilka metrów dalej leżał, twarzą w śniegu odźwierny. Zaryglowaliśmy bramę i udaliśmy się do domu. Natychmiast rozpoznaliśmy ślady walki, a w korytarzu leżało ciało jednego z oprychów skrywających twarz pod workiem. Alex ruszył wgłęb korytarza i przeszukiwał pomieszczenie po pomieszczeniu. Nie odnalazł napastników. W jednym z pokojów natknął się na śmiertelnie rannego Wilhelma. Ten niewyraźnie bełkotał. Jednak udało się nam zrozumieć, że przed napadem był u niego łowca Friedrich Unkeldrauer. Wiktor z Ludwikiem starali się opatrzyć jego rany, jednak nie byli w stanie mu pomóc. Z pomocą przyszedł posłaniec Konrad. Powiedział, że dwa domy dalej, mieszka medyk. Natychmiast kapłan i Irina poszli po cyrulika. Ten jednak strasznie opierał się i nie chciał pod żadnym pozorem opatrzeć Wilhelma. Za jakiegoś powodu strasznie go nienawidził i wyzwał go od psubratów. Jednak dał się przekonać niedługo później stanął nad umierającym Wilhelmem. Mimo wszystko nie chciał pomóc. Dopiero obietnica otrzymania sowitej zapłaty sprawiła, że Aleksander, bo tak się nazywał wziął się do pracy. Ostatecznie opatrzył i poskładał Wilhelma. Pozostaliśmy w jego domu do rana. Zanim jeszcze medyk przystąpił do operacji, Wilhelm wyjawił, że łowca Friedrich wypytywał go o zbroję oraz o jakiegoś szczurołapa. Podczas zabiegu Ralf przesłuchiwał oprycha, jednak niczego ważnego nie dowiedział się. Odesłaliśmy Konrada do południowej bramy z prośbą o posiłki.
Następnego dnia niebo było bezchmurne i zaświeciło słońce przeganiając mrok. Wraz z pierwszymi promieniami do bramy ktoś zastukał. Przybyło dwóch jeźdźców, którzy nie byli ludźmi – tylko elfami. Zapytali, czy poradzimy sobie, więc musieli wiedzieć w jakim celu przebywaliśmy w mieście. Później bez ogródek stwierdzili, że są tu po to by powstrzymać rozlew krwi i zaproponowali, że zabiorą wszystkich w bezpieczne miejsce poza murami miejskimi. Wiktor grzecznie odmówił. Jeźdźcy opuścili posesję. Gdy kapłan wchodził po schodach, usłyszał dźwięk jakby potężnej trąby. Obrócił się w tamtym kierunku i spostrzegł, że niebo nad lasem robi się coraz ciemniejsze. Wbiegł do domu i obudził wszystkich. Jeniec zaczął śmiać się obłąkańczo. Powiedział, że teraz na pewno nas dopadną. Gdy zamilkł, Alex zakończył jego żywot. Uznaliśmy, że nie będzie rozsądnie tkwić w tym miejscu i postanowiliśmy dotrzeć do Szkoły Inżynierów na północnym brzegu Reiku.
Początkowo próbowaliśmy udać się tam powozem, który był w wozowni w majątku Wilhelma. Jednak spotkaliśmy tam skrzydlatego mutanta a to znacznie utrudniło sprawę. Na dodatek w pobliżu coraz częściej było słychać odgłosy walki. Na domiar złego, Wiktor spostrzegł, że z komina jednego z domów unosi się mgła, która opada na ziemię i przysłania promienie słoneczne. Ostatecznie postanowiliśmy ruszyć w kierunku tajemniczego domostwa i zbadać je. Nie mogliśmy zostawić rannego Wilhelma, więc ułożyliśmy go na noszach a Albert i Wiktor nieśli przyjaciela w kierunku zamglonego domu.
Gdy tylko przekroczyliśmy bramę, natychmiast zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak. W ogrodzie było cicho, w jednym z okien na parterze płonęła świeca a wewnątrz usłyszeliśmy odgłosy walki. Ułożyliśmy Wilhelma pod krzakami na podwórku a sami ruszyliśmy w kierunku drzwi. Gdy Wiktor znalazł się kilka metrów przed wrotami, te nagle zmieniły się w jakąś piekielną roślinę strzelającą kolcami. Na szczęście nie trafiły kapłana, który w odpowiedzi rozłupał je Świętym Młotem Sigmara otwierając drogę do wewnątrz.
Wchodząc tam weszliśmy do paszczy chaosu. W domu panował nieprzenikniony mrok, mimo to ktoś wewnątrz walczył. Odpaliliśmy pochodnię i lampę. To dzięki światłu dostrzegliśmy, że ściany domostwa żyły własnym życiem. Macki, długie jęzory i jeszcze Sigmar jeden wie co to było. Wszystko ruszało się i starało się schwytać kogokolwiek. Ralf przyjrzał się temu wszystkiemu i zorientował się jak ominąć pułapki. Wystarczyło poruszać się prawą stroną korytarzy. Ruszyliśmy wgłęb domu.
Na korytarzu, twarzą do podłogi, leżały zwłoki. Gdy tylko Wiktor obrócił je, nieszczęśnik krzyknął coś co brzmiało jak: „Panie, to oni!”. Jego krzyk został przerwany przez uderzenie topora Alexa. Wraz ze śmiercią odmieńca, jedne z drzwi będące w korytarzu zniknęły. Dotarliśmy do wielkiego pokoju z kominkiem, nad którym wisiał obraz przedstawiający nas. Na ziemi leżała kobieta, której siwe włosy, niczym dym idący po ziemi znikały w kominku. Na niej leżał mężczyzna ze złamanym piszczelem i żuchwą. Nie było widać ran, które doprowadziły do jego śmierci. Kapłan zamachnął się i rozbił głowę kobiety. Stwierdził, że to czarownica Tzeencha. W tej samej chwili z pomieszczenia nad nami ktoś dwukrotnie wystrzelił. Kule przebiły strop i trafiły w Ralfa oraz Ludwika. Schodami, prawą stroną, Ralf i Wiktor pobiegli na górę. Pierwszy do pokoju wbiegł Wiktor. Zobaczył potężną mackę, która oplotła się wokół szyi człowieka wyglądającego jak łowca czarownic, unosząc go. Kapłan ruszył w kierunku nieszczęśnika i starał się mu pomóc. Ralf dźgnął włócznią w odnóże. To wypuściło łowcę, który niemal natychmiast pozbierał się, dobył młota i wybiegł z pokoju z okrzykami wzywającymi Sigmara. W tym samym czasie, na dole, Ludwik przeszukał ciało kobiety zabitej przez Wiktora. Odnalazł jakieś dokumenty, które przekazał Albertowi. Tymczasem na piętrze do pokoju weszła kobieta, która tonem nieznoszącym sprzeciwu, nakazała opuścić natychmiast dom. I wtedy nastąpiło coś dziwnego – czas cofnął się.
Łowca znowu wisiał na macce, Wiktor i Ralf próbowali mu pomóc. Cieli odnóże, jednak te nie chciało wypuścić inkwizytora. Ostatecznie odrąbali je i przekonali łowcę aby wycofać się z domostwa. Gdy zeszli na dół, Alex już podpalał siedlisko chaosu. Wszyscy wyszliśmy na zewnątrz, zabraliśmy spod krzaków nosze z Wilhelmem. Wtedy łowca postawił przed sobą Wiktora i powiedział jakby do kogoś, że: „to ten, którego szukają”. Na szczęście nikt nie odpowiedział, a Ralf szybko dostrzegł studzienkę kanalizacyjną. Otworzył ją i wszyscy zeszliśmy pod miasto. Łowca został na górze. Szczurołap przeprowadził nas na brzeg. Tam wyszliśmy i udało nam się znaleźć kogoś, kto przewiezie nas na północną stronę rzeki. Gdy byliśmy w połowie drogi na drugi brzeg, Albert dostrzegł dziwną postać przyglądającą się nam z zainteresowaniem. Zobaczył ją Wiktor i jednoznacznie stwierdził, że to musi być czarownik Malala.
Północna część miasta była w rękach chłopstwa. Jednak na twarzach mijanych przez nas ludzi gościło uczucie niepewności. W końcu dotarliśmy do Akademii. Żak pilnujący wejścia nie chciał nas wpuścić, jednak zmienił zdanie gdy tylko Ludwik z nim porozmawiał. Na dziedzińcu przekazaliśmy Wilhelma pod opiekę tutejszego medyka. Chwilę później ktoś do nas strzelił z kuszy, na szczęście nie trafił. Alex pobiegł do wozowni a Wiktor z Ludwikiem do stajni. Chwilę później Sancroviator opuścił mury uczelni.
Ruszyliśmy w kierunku świątyni Sigmara, jednak zanim tam dojechaliśmy kapłan stwierdził że przybytek został zdobyty. Zorientował się po lampach, nie płonęły te, które powinny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awdzian
Hetman



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 702
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fargo

PostWysłany: Pon 20:51, 04 Sty 2021    Temat postu:

Gdy wyjechaliśmy z uczelni SakroViatorem Alex ustrzelił z kuszy Pietę (w moim odczuciu po raz kolejny została zgładzona). Następnie przenieśliśmy się na zgromadzenie rady elektorskiej. Zasiadali w niej Księć elektor Marienburga i Badlandów, Dowódca Reikguardów, oraz główny skarbnik imperialny (krasnolud). Radzili co zrobić ze zbuntowanym Lempke (ulubieńcem ludu), oraz jak uspokoić Karlburg. Jedyną władzą która została elektorowi Marienburga to cała flota imperialna morska oraz rzeczna. Dowódca ma do dyspozycji oddziały specjalne Reiku, zaś skarbnik musi zapłacić za wszystko co zostanie ustalone. Do wyboru były 3 kierunki działania:
1) zniesławić Lempkę aby lud się od niego odwrócił (poprzez rozsiewanie plotek, wyciąganie brudów, jednocześnie najmniej kosztowane działanie)
2) Wysłać do Karlburga oddział który wspomoże bohaterów w ujęciu czarownika Malala
3) Wkroczyć Armią do Karlburga i rozpocząć otwartą wojnę ze zbuntowanym chłopstwem (jednocześnie najdroższy wariant).
Wybrano trzeci scenariusz działań, dodatkowo, widząc beznadziejną sytuację Imperium:
a) dowódca wysłał kilku zbrojnych do pomocy bohaterom
b) część Reikguardów dołączyła wraz z dowódcą do Lempka
c) gdy tylko armia opanowała Karlburg, flota imperialna z rzeki Reik pod dowództwem księcia elektora, uciekła na morze lub do Bretonii.
Tu drużyna wróciła do swoich spraw, Do końca dnia Armia opanowała miasto i złapała czarownika, Łowcy czarownic urządzili przedstawienie z torturami i stosem. Później mieliśmy czas na oficjele (co kto chce i ustalimy na początku nast. sesji). Magnus (nasz zwiadowca) został wyleczony dołączył do nas, dostał nowe ręce. Do drużyny dołączyło 4 templariuszy świątyni Sigmara (rycerze Reiku wysłani przez dowódcę). Spotkaliśmy się także z owymi łowcami czarownic. Od słowa do słowa wynikła kłótnia, że nas zostawili i wykorzystali do swoich celów, Ralf pokazał papiery od Andersa ze złamanymi pieczęciami, szalę goryczy koniec końców przelalo to, że spieprzyli najprostsze zadanie. Nie poczekali na to, aby malalici spróbowali odbić czarownika. Stary łowca się zasapał próbując pobić Wiktora, a Ralf miał odwrotne szczęście ponieważ drugi łowca połamał sobie rękę próbując go uderzyć a śpieszący łowcy z pomocą akolita rozbił sobie głowę o mur. Ustaliliśmy że ruszamy na ptaszka Lorusa ponieważ do Ropuchy Bufo nie zdążymy. Zakończyliśmy sesje wyjeżdżając z Karlburga.
I pytania do M
1) co się stało ze zbroją Malala
2) czy Waldemar dał nam znać że znaleziono Andersa na którego kazaliśmy czekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
howk232
Akolita



Dołączył: 16 Sie 2018
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:29, 05 Sty 2021    Temat postu:

Na poczatku jak wyszlismy z karczmy i palilismy stos to Alex zauważył małą postać która ostatecznie zwabiła go w płapkę. Biegnąc za osobnikiem Alex klepną Wiktora i powiedział aby tam ruszać. Ogolnie płapka była idealnia przygotowna. Otwierane drzwi, które były podpierane kolkami co ostatecznie odcinało drogie ucieczki i przeciwnicy zaczeli wylewać się z zaułków zamykając nas w kleszcze. W zaułku drużyna się rozdzieliła na krótką chwilę. Z tego co pamiętam Ludwik odbił w jedną alejkę, którą przyszli zamaskowani i tam wlaśnie obezwładnil oraz pojmał jednego. Alex przeskoczył przez przeszkodę w postaci drzwi i ruszył w pogoń za dzieckiem. Kiedy Wiktor zauważył, że Alexowi udało sie ucieć zarządził odwrót alejką którą przybyliśmi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mum
Sprzedawca cebuli



Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 2037
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hospicjum

PostWysłany: Czw 9:35, 07 Sty 2021    Temat postu:

Kopek 15PD
Mały 5PD za mikro
Wąski 2 PD za sprostowanie Very Happy (tak właśnie zdobywa się 1 PD)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wielki Plan Strona Główna -> Fabuła Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin