Forum Wielki Plan Strona Główna Wielki Plan
i Okrutna Horda
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

20/03/2021 - Całować nóżki!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wielki Plan Strona Główna -> Fabuła
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kopek
Akolita



Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zadupie

PostWysłany: Wto 23:37, 23 Mar 2021    Temat postu: 20/03/2021 - Całować nóżki!

Streszczenie sesji. Proszę o ewentualne uzupełnienie i sprostowanie.

Ostatecznie ustaliliśmy, że czarownik Malala zostanie w lochach w wiosce Talabhorn, pod pieczą kapłana, który został dokładnie poinformowany czego może się spodziewać. Za pomocą złotej tablicy wysłaliśmy raport z naszych działań do Waldemara. Następnie Wiktor dogadał się z drużyną Zygfryda, co do podziału łupów. Ustaliliśmy, że czwarta część udziałów przypada im. Zanim zebraliśmy się w dalszą drogę, Alex wypatrzył na ziemi żywego ślimaka. Było to coś naprawdę osobliwego, ponieważ mięczak poruszał się po śniegu. Poinformował nas o tym i zrobiło się wielkie zbiegowisko. A lokalni chłopi zabrali ślimaka do kapłana by wytłumaczył im to. Ludzie byli skupieni na tym zjawisku, że nikt poza Ludwikiem nie zobaczył, że jakiś niziołek kusi obietnicą jedzenia Skraaga. Nie wiadomo w jakim celu to robił, ale zaprowadził go do jakiegoś magazynu, gdzie było więcej halflingów. Gdy Ludwik chciał tam wejść, niziołki zakazały mu i wezwały strażników. Sytuację uratował Zygfryd, który z wielkim trudem opanował głód ogra, przy okazji sam obrywając. Skraag niechętnie wrócił do obozu. Gdy już wszyscy byli gotowi wyruszyliśmy na południe w dalszą drogę.
Opuściliśmy Talabhorn w południe. Podróżowaliśmy szybko po zamarzniętym trakcie. Dotarliśmy rogatki. Już z daleka można było dostrzec sztandar ostrzegający wędrowców o zarazie. Z naprzeciwka jechała dwukółka, na której siedziało dwoje ludzi. Jeden wyglądał na kupca z Marienburga, ponieważ ubrany był na czarno i nosił charakterystyczny czarny, ścięty kapelusz. Drugi był elegancki, ze szpiczastym wąsem i czarnych włosach. Zatrzymali się i powiedzieli, że musimy jechać przez Spinnenstadt. Tak też zrobiliśmy, zawróciliśmy i pojechaliśmy za kupcami. Wtedy Ralf powiedział, że ten człowiek z wąsem śnił mu się i musimy na niego uważać. Po jakimś czasie dotarliśmy do kolejnej rogatki. Jeden ze strażników próbował wyłudzić od nas dodatkowy haracz za przejazd, jednak gdy dowódca usłyszał róg, pokazał się na bramie. Policzył nas według panujących stawek, jednak pomylił się o dwa pensy. To tak jakby nie policzył jednego powozu. Albert chciał naprawić błąd, ale oficer nie chciał słyszeć o jak to nazwał łapówce. Dość osobliwa sytuacja, ponieważ wyglądało to jakby nie widział któregoś powozu.
Jeszcze przed zachodem słońca dotarliśmy do Spinnenstadt. Miasto znajdowało się na wzgórzu i było otoczone dwumetrowym ostrokołem, za którym można było zobaczyć kamienne piętrowe budynki. Minęliśmy mury i dotarliśmy do karczmy, w której udało się nam znaleźć miejsce na nocleg, co samo w sobie było dość dziwne, biorąc pod uwagę, że przez miasteczko prowadził teraz główny szlak handlowy. Ale strudzeni wędrowcy nie zwracają uwagi na takie szczegóły.
Natychmiast przystąpiliśmy do za kwaterunku. Ludzie rozeszli się po szynku, salach i pokojach. Wiktor omawiał warunki noclegu a Alex doglądał spraw w stajni i wozowni. I tam coś strasznie go zdenerwowało, aż pobladł i wpadł w jakiś amok. Dopiero sieć Ralfa skutecznie powstrzymała atak. Wiktor wyjął z jego tobołów jakieś mazidło, posmarował mu ręce i to ostatecznie uspokoiło Alexa, który udał się do karczmy i zaczął się okładać pasem po gołych plecach. Nie wyglądało to najlepiej i świadczyło bezspornie o tym, że człowiek nie radzi sobie z tym co przeszedł. Po prostu Alex pokazał swoje prawdziwe, chore oblicze. Jak później dowiedziałem się miało to coś wspólnego z jakimiś wydarzeniami z jego przeszłości. Wiktor rozumiejąc co się dzieje, wysłał Alberta aby znalazł w mieście świątynię Shaylli. Ten wyszedł i zaraz przed knajpą spotkał pijanego elfa o dużym brzuchu. Jegomość powiedział, że napił by się jeszcze jakiejś gorzałki i pogadał, a ma dużo do powiedzenia. Albert w pobliskiej pijalni piwa zasięgnął języka i dowiedział się, że w centrum miasta przy studni znajduje się panteon, poświęcony kilku bóstwom w tym Shaylli. Przy okazji kupił garniec wódki i sok malinowy. Dał żebrakowi kilka miedziaków, a ten powiedział, żeby jak najszybciej uciekać z miasta, bo dzieją się tu straszne rzeczy. Wracając uważnie przyglądał się miastu i ludziom by dostrzec coś dziwnego lub niepokojącego. Jedyne co rzuciło mu się w oczy, to błoto na ulicach mimo mrozu. Pod miastem musiały znajdować się gorące wody.
Gdy już wszyscy zjedli i popili, część udała się na spoczynek. Albert rozmawiał z elfem, który nazywał się Ar Ainur co można było tłumaczyć jak Tępy Topór. Gorzałka zrobiła swoje, jednak elf okazał się żeglarzem, który narzeka na wszystko i wszystkich wkoło. Do tego na próżno było w nim szukać gracji i delikatności tak charakterystycznej dla tego ludu. Dużo opowiadał historyjek, z których nic nie wynikało i były to zwykłe bajki. W końcu zrzygał się na siebie i zasnął z twarzą na ławie. Przed spaniem, zgodnie z sugestią kapłana udaliśmy się do pokoju i spętaliśmy Alexa, dla jego dobra. Wszyscy poszliśmy spać.
Obudził nas Wiktor, za oknem jeszcze było ciemno. Nakazał ubierać się. Albert, Alex, Ludwik, Magnus, Ralf i Wiktor wyszli z karczmy i poszli w kierunku panteonu. W mieście jak na tak wczesną porę panował spory ruch. Dotarliśmy do studni, która była olbrzymią dziurą prowadzącą w głąb ziemi, przykrytą deskami. Zaraz za nią znajdował się panteon. A dokładniej pięć posągów przedstawiających Sigmara, Taala, Urlyka, Shayllę i Verenę u której nóg łasił się kot, stojących w okręgu. Całość przykryta była płaskim dachem. Wiktor udał się do budynku, w którym według napotkanego chłopa miał urzędować miejscowy kapłan. Ten znajdował się kilkanaście metrów za panteonem. Drzwi były zamknięte i posmarowane jakąś dziwną białą, lepką substancją. Zainteresowało to szczególnie Ralfa, Magnusa, Ludwika i Wiktora. Alex modlił się w panteonie, a Albert przyglądał się miastu i nadal szukał czegoś niepokojącego. Gdy Alex skończył modły, podszedł do niego kapłan i zbeształ go za brak oddania, samozaparcia i wiary. Albert nie widząc nic nadzwyczajnego podszedł bliżej przyjrzeć się studni. I jako pierwszy stracił przytomność. Później po kolei stracili ją również Ludwik, Alex, Wiktor i Magnus. Tylko Ralf jakoś się trzymał i zrozumiał, że ktoś używa toksyn aby nas sparaliżować. Chwycił pod rękę Magnusa i odszedł w kierunku najbliższego zaułka kilkanaście kroków. Tam zawołał o pomoc. Zareagowało dwóch ludzi, którzy nie spiesząc się zsiedli z wozu, po czym podeszli do słaniającego się szczurołapa i leżącego w zaułku Magnusa. Jeden z nich powiedział, że nie wieży, że Ralf jeszcze stoi. Ten zrozumiał, że czekają tylko jak zacznie działać trucizna, dlatego udał, że pada. Ludzie chwycili go za nogi i pociągnęli w kierunku odkrytej studni. Korzystając z ich nieuwagi, Ralf dźgnął jednego w nogę nożem. Wtedy został ogłuszony pałką. Nikt nie zwrócił uwagi na Magnusa, który wczołgał się do domostwa i leżał tam chwilę, dopóki jego organizm nie zwalczył trucizny. Reszta kompanów została zawleczona i wrzucona do dziury.
Magnusowi, pomimo trudności, udało się dotrzeć do karczmy. Chciał poinformować resztę kompanii o tym do czego doszło przy studni. Jakież było jego zdziwienie, gdy w karczmie zobaczył oblepionego i spętanego ogra, leżącego w kuchni. Korzystając z wrodzonych umiejętności, udało mu się podsłuchać kogoś, kto twierdził, że „uczta będzie gotowa na wieczór”. Inny głos powiedział, że „dużo ich było”. Łowca zorientował się, że wszyscy zostali pochwyceni i najprawdopodobniej wrzuceni do dziury prowadzącej pod miasto. Ukrywając się przeszukał kilka pomieszczeń. W jednym z nich odnalazł spętanego człowieka, w innym czarną dziurę prowadzącą w głąb ziemi. To tam zaatakował Oberta – karczmarza i razem z nim wpadł w ciemność.
Wylądował na szynkarzu, który nie przeżył upadku. Magnus dorobił się kilku siniaków, ale nic poza tym mu się nie stało. Zabrał od karczmarza małą lampkę oliwną, zapalił ją. Wtedy jego oczom ukazał się korytarz prowadzący w dół, pod miasto. Jego poczucie lojalności sprawiło, że w drugą rękę włożył sztylet i ruszył by sam odszukać kompanów. Im dalej szedł, tym korytarze stawały się coraz mniejsze i odnajdował coraz więcej pajęczyn. Do tego spostrzegł symbol gobliński przedstawiający ich boga GorkaMorka. W jakiejś jaskini odnalazł elfa Ar Aiur’a oraz Wiktora siedzącego przy ścianie w kokonie. Jak się później okazało znajdowali się tam również Albert, Alex, Ludwik Ralf oraz jakiś człowiek, który był tu o wiele dłużej. Pająki robiły co mogły, by nie dopuści do uwolnienia kogokolwiek. Mniejsze naprawiały kokony, większe kąsały. Jednak ostatecznie udało się wspólnymi siłami pozbyć się insektów i uwolnić wszystkich, nie zwracając czyjejś uwagi na siebie. Na nieszczęście żołnierz, który leżał w kokonie był w tak złym stanie, że nie przeżył by. Poprosił o to by wysłać list do jego żony i cios łaski. Sam Wiktor dał jego prośbom zadośćuczynienie. Wróciliśmy do dziury w karczmie i korzystając z siatki, którą miał przy sobie Alex wydostaliśmy się.
Gdy byliśmy na górze, Wiktor zarządził przeszukanie karczmy w celu odnalezienia ludzi należących do kompanii. Rozeszliśmy się ale nikogo, poza Skraagiem i ciałem Berrusa nie znaleźliśmy. Wtedy Magnus powiedział o człowieku, który znajduje się w pomieszczeniu za drzwiami. Alex zajrzał tam i natychmiast rozpoznał nijakiego Von Stolge. Natychmiast wpadł w taką furię, że wszyscy zbiegli się do pomieszczenia. Okazało się, że Von Stolge był kiedyś nadzorcą w sierocińcu i krzywdził przebywające tam dzieci. A jednym z tych skrzywdzonych był Alex, który teraz chciał odpłacić zwyrodnialcowi. Gdy Albert, Wiktor, Ralf i Magnus weszli do pomieszczenia Alex rozkładał już narzędzia tortur. Wtedy nastąpiła długa i pełna emocji dyskusja. Magnus nie wtrącał się w to, Ralf, stwierdził, że nie jest tym zainteresowany i dał wolną rękę przyjacielowi. Wiktor próbował powstrzymać Alexa, jednak ostatecznie poddał się. Dopiero Albert, który początkowo przysłuchiwał się dyskusji, a później w obecności kapłana powiedział o swoich podejrzeniach wobec Alexa o sprzyjanie mrocznym, krwawym bogom i, że każdy zasługuje na sąd, sprawił, że Von Stolge został zabrany do Sacroviatora i skuty w kajdany. Nawet takiemu bydlakowi należy się osąd. Wzeszło słońce, które zapowiadało przyjemny, pogodny dzień.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że nie ma nigdzie koni. Jak powiedział nam stajenny, wszystkie zostały wrzucone do studni. Przyciśnięty wyjawił nam, że wejście pod miasto znajduje się w farbiarni przy porcie. Zdecydowaliśmy, że musimy ponownie zejść pod miasto, aby odnaleźć i uwolnić kompanów. Przeszukaliśmy jeszcze raz dokładnie karczmę i znaleźliśmy kilka muszkietów, proch, prochownicę i beczułkę z oliwą. I już mieliśmy wracać do dziury, gdy Ralf wypatrzył w piwiarni po drugiej stronie ulicy znajomą postać, o czarnych włosach i ostrym wąsiku. Przyglądała się mu z zaciekawieniem. Szczurołap powiedział, że musimy za nią iść, bo tylko ona gwarantuje bezpieczeństwo. Wyjaśnił, że jest to człowiek z jego wizji, przy którym nic złego nam się nie stanie. Przekonał nas i udaliśmy się na drugą stronę ulicy. Nieznajomy opuścił szynk i gdzieś ruszył. Podążaliśmy za nim. Idąc przez miasto mijaliśmy wielu ludzi, nikt nie zwrócił na nas uwagi. Nieznajomy zaprowadził nas do portu, a dokładniej do farbiarni. Ralf i Alex dyskretnie rozglądali się, a Wiktor, Magnus i Albert, zostali przy drzwiach. Szybko okazało się, że w budynku znajduje się mnóstwo łatwopalnych substancji i nikogo nie ma. Co najmniej tak nam się wydawało. Alex zapuścił się głęboko i udało mu się podsłuchać rozmowę dwóch ludzi. Wynikało z niej, że rozmawiali o naszej ucieczce oraz wspomnieli o tym, że „królowa wyjdzie dzisiaj i będzie bardzo głodna”. Rozmowa zakończyła się, a jeden z ludzi poszedł jakby po ścianie. Alex próbował wycofać się, jednak został dostrzeżony przez tego, który znajdował się na suficie. Pochwycił go i zrzucił na ziemię. Później dopadł Ralfa, wbijając mu kolec z trucizną. Ten słaniając się dotarł do wyjścia. A tam Wiktor podpalał już kadzie z farbami. Chwilę później wszystko stanęło w płomieniach, Alexowi została odcięta droga ucieczki. Gdy Wiktor, Albert, Magnus i Ralf wybiegli z budynku, ten eksplodował stając się kupą płonących gruzów i belek. Alex nie wyszedł.
Tymczasem reszta drużyny patrzyła się w płonącą farbiarnię. Ktoś spostrzegł, że z płomieni uciekł człowiek, który niczym pająk, wszedł na budynek i ruszył w kierunku centrum miasta. Albert zdjął z pleców łuk, wycelował i wypuścił strzałę. Mutant dostał w głowę i spadł między zabudowania. Pobiegliśmy tam i zobaczyliśmy leżące truchło z ośmioma oczami, ramionami pokrytymi drobnymi haczykami, umożliwiającymi chodzenie po ścianach niczym pająk, oraz niedużym odwłokiem, na końcu którego znajdował się zatruty kolec. Przed nim, klęczał strażnik miejski, który lamentował, krzyczał, „że biada nam wszystkim” oraz, „że już jesteśmy straceni”. Z zaułka wyszedł Alex. Udało mu się uciec z pożaru innym wyjściem. Wiktor bez zastanowienia rozbił mu głowę młotem, wszyscy pobiegliśmy do karczmy. Gdy ta już była widoczna, ziemia nagle zaczęła się trząść, po czym nastąpił głośny huk dobiegający z okolicy studni. Wtedy ją ujrzeliśmy. Z dziury w centrum miasta wyszło koszmarne monstrum, pająk wielkości domu, o długich na parę metrów odnużach, odwłoku mającym co najmniej cztery metry średnicy i włochatym łbie z mnóstwem czerwonych oczu. To ta królowa, o której mówili w farbiarni.
Kreatura rozglądała się jakby kogoś szukała. Szybko zorientowaliśmy się, że szuka nas, bo gdy tylko wbiegliśmy do karczmy ta ruszyła w naszym kierunku. Alex zdążył zabrać ogra, który niósł beczkę z oliwą a pajęczyca już była na dachu, a jej odnóża przebijały stropy niczym stalowe kolumny. Wskoczyliśmy do dziury, bo tam nie mogła wejść. Na koniec Albert strzelił w dziurę w dachu, przez którą zaglądało czerwone ślepię. Nie przyniosło to żadnego efektu. Albert, Alex, Magnus, Ludwik, Ralf, Wiktor i Skraag weszliśmy pod miasto. Rozpaliliśmy pochodnie, szybko znaleźliśmy drogę pod studnię. Tam odnaleźliśmy wielu spętanych ludzi. Zaczęliśmy ich uwalniać, co chwilę tocząc walkę z mniejszymi i większymi pająkami. Tymczasem pajęczyca szalała na górze. Ale w końcu nas wyczuła. Pokazała się nad studnią, ludzie wpadli w panikę i zaczęli uciekać w kierunku małych tuneli. Alex ze Skraagiem pobiegli pod zejście, aby oblać oliwą i podpalić kreaturę. Wiktor stał jak wryty i z przerażenia wyrwały go uderzenia w twarz oraz silne pociągnięcie w kierunku małych tuneli. To Albert go ciągnął. Gdy wepchnął kapłana do tunelu, spostrzegł, że nieopodal znajduje się ciura, który zna język goblinów. Nakazał mu mówić do pajęczycy. Błagał o wybaczenie i przepraszał, a monstrum wysłuchała go i kazała „całować nóżki”, stawiając jedno z odnóż przy nich. Albert i ciura podjęli wyzwanie, w ten sposób dając czas Alexowi i Skraagowi. Ci oblali pajęczycę olejem i podpalili ją. Pisk, który usłyszeli niemalże ogłuszył wszystkich. Kreatura uciekła przez studnię, weszła do rzeki by ugasić ogień i uciekła do lasu w kierunku wschodnim. Oliwa rozlała się także na Alexa i ogra, jednak szybko została ugaszona i nie odnieśli oni poważniejszych obrażeń. Pozbieraliśmy wszystkich ocalałych i wyszliśmy na powierzchnię. Najgorsze w tej historii jest jednak to, że całe miasto wiedziało co dokładnie się tu dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kopek
Akolita



Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zadupie

PostWysłany: Wto 23:50, 23 Mar 2021    Temat postu:

Dla wyjaśnienia wszystko to wydarzyło się 17 grudnia roku 2537 KI.

Postaram się stworzyć spis członków Sacro Bellati. Ale potrzebuję do tego informacji dotyczących członków.
Dla ułatwienia dodam, że mamy 5 BG, Magnus (bezręki zwiadowca), Albert Straus (Z Gildii Odkrywców), 3 rycerzy (wymienionych z imienia i nazwiska), Gunter (który ustrzelił Lorusa) oraz 6 strzelców, 3 akolitów Świątyni Sigmara, 12 ciur, z których jedna zna gobliński. Razem daje nam to 32 osoby.
Tu proszę o jakieś cechy szczególne bądź imiona, jak nie to sam coś stworzę.

Pominąłem tu drużynę Zygfryda, ponieważ nie należą do kompanii. Ale mogę też ich ująć (mają imiona i cechy odróżniające ich od pozostałych).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mum
Sprzedawca cebuli



Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 2037
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hospicjum

PostWysłany: Śro 9:02, 24 Mar 2021    Temat postu:

No ja się nagrałem i nasyciłem:D

Super opis 15PD

Wszyscy dostają po 80PD (dopisałem do excela).

Imiona tych co warto wiedzieć dodam do znamienitych członków


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mum
Sprzedawca cebuli



Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 2037
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hospicjum

PostWysłany: Śro 9:04, 24 Mar 2021    Temat postu:

Dopiszę jeszcze tu albo w okolicznościach jaka jest sytuacja bezpośrednio potem, żeby można było planować działania na nastepną sesję - ogólnie tutaj już kowala nie uświadczycie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kopek
Akolita



Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zadupie

PostWysłany: Śro 21:44, 24 Mar 2021    Temat postu:

No sesja fantastyczna. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Jestem dopieszczony RPGowo. Dzięki za PD, jak coś jeszcze stworzę, to wrzucę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tolo
Hetman



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 753
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Estalia

PostWysłany: Śro 21:59, 24 Mar 2021    Temat postu:

Ja również, jestem w pełni zadowolony z sesji. Nasycony tego było mi trzeba !
Całować stópki ! - nóżki czy jak to tłumaczyć z goblinskiego !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awdzian
Hetman



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 702
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fargo

PostWysłany: Pią 6:27, 26 Mar 2021    Temat postu:

W Talabhorn wysłano wiadomość do Hessa że jest tu w lochu czarownik, odpowiedział że przyjął. Sigmarita ma się z Hessami spotkać.

W karczmie w Spinnenstadt rozrywam materac w którym ukryte było złoto i daje kompanii do podziału zgodnie z umową, w przypadku gdy w materacu nie będzie złota tylko "rzecz dziwna" biorę ja sobie.

Sprawdzam rany każdego z towarzyszy 32 osoby, czy przypadkiem pająki nie złożyły w nich jaj i take tam pierdoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez awdzian dnia Pią 6:33, 26 Mar 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mum
Sprzedawca cebuli



Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 2037
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hospicjum

PostWysłany: Pią 9:21, 26 Mar 2021    Temat postu:

Bardzo przepraszam jako MG nie pamiętam tego materaca Smile
Ale żeby było uczciwie rzucimy na sesji:
01-10 rzecz dziwna
11-80 2k10 koron
81-99 k100 koron
00 - pech


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cino
Hetman



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 765
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Swarek

PostWysłany: Sob 7:18, 27 Mar 2021    Temat postu:

co za muszkiety zwinęliśmy z karczmy? ile i jakie? ile prochu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awdzian
Hetman



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 702
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fargo

PostWysłany: Sob 11:29, 27 Mar 2021    Temat postu:

Jak przeszukiwałem w karczmie pokój wiedźmim wzrokiem powiedziałeś że z materaca wyjątkowo dużo złotego wiatru się wydobywało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mum
Sprzedawca cebuli



Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 2037
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hospicjum

PostWysłany: Wto 7:34, 30 Mar 2021    Temat postu:

Racja!
To na sesji i proch na sesji

PS: zabraliście fanty od maga - nawet nie wiecie jeszcze co tam jest do końca, zastanówcie się czy po ludzku je zwracacie do drugiej drużyny. Jeśli nie to dajcie znać, jeśli tak to normalne zachowanie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awdzian
Hetman



Dołączył: 02 Sty 2007
Posty: 702
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fargo

PostWysłany: Wto 16:27, 30 Mar 2021    Temat postu:

Jestem za oddać, przecież to będzie widać skąd to mamy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wielki Plan Strona Główna -> Fabuła Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin